TREKKING DO BAZY POD EVERESTEM – OPIS TRASY DZEŃ PO DNIU

Trekking do bazy pod Everestem to niesamowita 12-dniowa wyprawa, dzięki której dotrzesz w samo serce Himalajów. A w dodatku przy jednej okazji możesz zdobyć nie jedną, a dwie wysokogórskie bazy: pod najwyższą górą świata – Everestem, jak również pod najpiękniejszym szczytem regionu Khumbu – Ama Dablam.

Poniżej przeczytacie szczegółowy plan mojej trasy do bazy pod Everestem i pod Ama Dablam, co mam nadzieję zainspiruje Was do zaplanowania własnej podróży. Znajdziecie tu mnóstwo przydatnych wskazówek jak i recenzje noclegów. Pomimo, że Everest jest najwyższą górą świata, zorganizowanie wyprawy do jej bazy jest łatwiejsze niż myślisz!

Jeśli jednak nadal nie jesteś pewien, na który trekking się zdecydować, zajrzyj na mój wpis na blogu „EVEREST BASE CAMP czy ANNAPURNA CIRCUIT– KTÓRY TREKKING WYBRAĆ?

WAŻNE: 9 marca 2023 r. Rada Turystyki Nepalu (Nepal Tourism Board) ogłosiła, że ​​obcokrajowcy, zarówno samotnie, jak i w grupie, nie będą już mogli wyruszyć na trekking w Nepalu bez przewodnika. Od 1 kwietnia wszystkim wędrowcom musi według nowego przepisu towarzyszyć licencjonowany przewodnik. Przeczytaj więcej: TREKKING W NEPALU BEZ PRZEWODNIKA – NOWY ZAKAZ W PRAKTYCE

Minimalna liczba dni

Minimalna liczba dni potrzebnych na przejście 130-kilometrowej trasy do bazy pod Everestem w obie strony to 12 dni. Dotarcie do bazy zajmuje 8 dni (wliczony jest w to poranny lot z Katmandu do Lukli), a powrót – 4.

Ten wariant zakłada 9 dni intensywnego trekkingu, 2 dni poświęcone na aklimatyzację, które stanowią absolutne minimum, i 1 dzień na powrót samolotem do Katmandu, gdyż loty odbywają się jedynie w godzinach porannych. Nie ma w tym wariancie miejsca na jakiekolwiek „potknięcie” czy dodatkowy dzień relaksu. Ukończenie trekkingu do bazy pod Everestem w krótszym tempie wiąże się z dużym ryzykiem. 

Wydawać by się można, że ta stosunkowo krótka trasa może być ukończona szybciej, bo przecież przejście średnio 11 kilometrów dziennie to wcale nie tak dużo. Nic jednak bardziej mylnego. Z powodu gwałtownego wzrostu wysokości i wiążącego się z tym ryzyka choroby wysokościowej w żadnym wypadku nie należy jednorazowo pokonywać większych odległości. Nawet jeśli czujecie się dobrze, nie powinniście rezygnować z dni aklimatyzacyjnych, a wręcz przeciwnie, należy mieć 1 lub 2 dni „w zapasie”, gdyż może się zdarzyć, że wasz organizm będzie potrzebował więcej czasu na przystosowanie się do mniejszej ilości tlenu w powietrzu.

Więcej o ryzyku choroby wysokogórskiej przeczytaj w “5 NIEBEZPIECZŃSTW PODCZAS TREKKINGU W NEPALU I JAK IM ZAPOBIEC”.

Trekking do bazy pod Everestem w 12 dni

Trasa w górę (6 dni na wejście + 2 dni aklimatyzacyjne): 1.Monjo/Phakding – 2. Namche – 3. Namche (aklimatyzacja) – 4. Tengboche – 5. Dingboche – 6. Dingboche (aklimatyzacja) – 7. Lobuche – 8. EBC Gorak Shep Zejście (3 dni na zejście + 1 dzień na lot do Katmandu): 9.Pheriche – 10. Namche – 11. Lukla – 12. Katmandu

Zalecana liczba wymaganych dni

Planując jakąkolwiek wyprawę w Himalaje, do minimalnej liczby wymaganych dni zawsze dokładam kilka dodatkowych. Robię to z następujących powodów:

  • Nie wiem, jak szybko mój organizm zaaklimatyzuje się do wysokości. Możliwe, że będę potrzebować więcej czasu;
  • Nie jestem w stanie przewidzieć, czy pogoda dopisze. Warunki pogodowe w górach mogą zmienić się gwałtownie. Jadę w góry dla pięknych widoków, dlatego też nie lubię chodzić w deszczu, we mgle i gdy wieje silny wiatr. Na dużych wysokościach jest to niebezpieczne;
  • Himalaje są bajecznie piękne. A kto lubi śpieszyć się, będąc w raju? Jest dużo dodatkowych, mniej uczęszczanych, bardzo ciekawych szlaków i miejsc. Warto je sprawdzić, skoro już tak daleko i wysoko dotarłam, zwłaszcza, że nie wiem, kiedy tu wrócę. Droga do celu, a nie sam cel, jest często najpiękniejsza;
  • intensywny trekking wysokogórski jest przecież nadal swego rodzaju formą wakacji. Planując wakacje, lubię uwzględnić czas na.. odpoczynek.🙂
Z powyższych względów proponowana przeze mnie trasa na trekking do bazy pod Everestem obejmuje 15 dni zamiast zalecanego minimum 12 dni. Zakłada ona po jednym dodatkowym dniu na wejście, zejście i aklimatyzację. Jej głównym atutem jest nie tylko zdobycie bazy pod Everestem, ale również bazy pod jedną z najpiękniejszych gór świata – Ama Dablam w ramach jednodniowej wycieczki aklimatyzacyjnej. Jeśli natomiast  macie tylko około 10 dni przeznaczonych na trekking, proponuję wybrać inną krótszą trasę – na przykład bardzo ciekawy trek do bazy po Annapurną lub piękny Mardi Himal trek, o których możecie przeczytać tutaj: MARDI HIMAL – OPIS TRASY DZIEŃ PO DNIU. ANNAPURNA BASE CAMP TREK – OPIS TRASY I JAK ZAPLANOWAĆ SAMEMU?

DZIEŃ 1. Katmandu > Lukla > Monjo 2840 m (13 km)

Wczesne loty poranne mają największe szanse powodzenia. Te późniejsze, z powodu pogarszającej się w ciągu dnia w Lukli pogody, często są opóźnione albo nawet odwoływane. Najlepiej jest więc zdecydować się na pierwszy dostępny lot, który zazwyczaj odbywa się po 6 rano. To także sprawi, że wylądujecie w Lukli wcześnie (lot trwa około pół godziny) i będziecie mieć dużo czasu na pieszą wędrówkę już pierwszego dnia trekkingu.

Aby zakosztować piękna Himalajów jak najszybciej, w drodze do Lukli usiądźcie po lewej stronie samolotu (bilety nie mają wyznaczonych miejsc), gdyż widoki są wtedy najlepsze. Po przylocie polecam się zatrzymać na dobrą kawę i coś słodkiego w jednej z kawiarni w Lukli, bo na szlaku o porządną włoską kawę jest ciężko, no i chyba fajnie w ten sposób uczcić pomyślne lądowanie na najniebezpieczniejszym lotnisku świata🙂

Trasa do Phakding zajęła mi 3 godziny i okazała się przyjemnym spacerem. Od samego początku krajobraz jest bardzo ciekawy. To nie tylko ośnieżone szczyty w dali, ale również liczne malownicze stupy, kamienne murki mani z rzeźbionych buddyjskimi mantrami i modlitewne młyny. Phakding to dobre miejsce na wzmocnienie sił i posiłek, bo do Monjo to jeszcze około 2,5 godziny drogi.

Lot do Lukli - trekking do bazy pod Everestem
Usiądź po lewej stronie, by cieszyć się wspaniałym widokiem.
Trekking do bazy pod Everestem  - początki.
Od samego początku widoki są niezwykle piękne.

Praktyczna wskazówka

Większość osób decyduje się zatrzymać na noc w Phakding. Lepszym rozwiązaniem jest jednak nocleg w położonym o 5 km bliżej do Namche Bazaar Monjo. Docierając pierwszego dnia aż do Monjo, znacznie sobie ułatwicie wędrówkę dnia następnego. Podejście do Namche Bazaar może porządnie dać w kość.

Miejsce na nocleg w Monjo

Na tej wysokości ceny są niższe, standard wyższy i jest w czym przebierać. Zdecydowałam się na Monjo Guesthouse. W cenie 300 NPR (mniej niż 3 USD/10 PLN) dostałam bardzo przyjemny pokój z własną łazienką i gorącym prysznicem. Luksus!

DZIEŃ 2. Monjo > Namche Bazaar 3440 m (6 km)

Wiele osób uważa, że to najcięższy dzień trekkingu. 600-metrowe podejście dla nieprzyzwyczajonego jeszcze ani do marszu ani do plecaka organizmu nie jest łatwe.  Po opuszczeniu Monjo znajduje się punkt kontrolny, w którym należy zapłacić za pozwolenia na wejście do Parku Narodowego Sagarmatha (3000 NPR, czyli ok. 25 USD). Po minięciu Jorsale – ostatniej wioski przed morderczym podejściem – trasa wiedzie przez las. Na tym odcinku będziecie mieć okazję przejść przez wysoko zawieszone metalowe mosty tak typowe dla himalajskiego krajobrazu. W połowie drogi jest pierwszy punkt, z którego widać szczyt Everestu!

Mosty wiszące w tle - trekking do bazy pod Everestem
Mosty wiszące w tle - trekking do bazy pod Everestem.
W drodze do Namche Bazaar - trekking do bazy pod Everestem
Park Narodowy Sagarmatha jest piękny. Podejście do Namche Bazaar jest trudne, ale widoki są niezwykłe!

Droga do Namche zajęła mi 5 godzin. Bardzo byłam zadowolona, że wystartowałam z Monjo, a nie Phakding. Namche Bazaar urzeka od pierwszego wejrzenia. Bo jak oprzeć się urokowi malowniczej wioski z brukowanymi uliczkami, położonej w otoczeniu przepięknych gór?

Trekking do bazy pod Everestem - wiszący most
Wiszący most - jeden z wielu na trasie.
Trekking do bazy pod Everestem - Namche Bazaar
Dotarłam do Namche - wymęczona ale szczęśliwa.

Praktyczna wskazówka

Upewnij się, że masz wystarczająco dużo wody na cały dzień treku. Po minięciu Jorsale na 5-kilometrowej trasie nie ma żadnych miejsc, by wodę uzupełnić, czy kupić.

Miejsce na nocleg w Namche Bazaar

Cena za pokój na szlaku od Namche Bazaar wzwyż jest ustalona z góry i wynosi 500 NPR (~4.5 USD/16PLN). Zdecydowałam się na Alpine Lodge, gdyż zależało mi na pięknym widoku. Jest to bardzo przytulny hotel położony trochę wyżej na zboczu. Z jego okien rozpościera się cudowny widok na Thamserku (6623 m), dominujący nad Namche Bazaar.

DZIEŃ 3. Namche Bazaar > Hotel Everest View 3880 m > Namche Bazaar 3440 m via Syangboche, Khunde i Khumjung (6,5 km), I dzień aklimatyzacyjny

Namche Bazaar to nieoficjalna stolica regionu Khumbu i zamieszkujących go Szerpów. Z łatwością można by spędzić tu cały dzień, błądząc po uroczych uliczkach, rozglądając się za pamiątkami i spędzając czas w klimatycznych knajpkach! Nie byłby to, niestety, dzień wykorzystany prawidłowo. By pomóc organizmowi w aklimatyzacji najlepiej jest wspiąć się wyżej w ciągu dnia i wrócić na niższą wysokość na nocleg.

Bardzo ciekawy trekking do niezwykłych wiosek Szerpów – Syangboche, Khunde i Khumjung, zakończony odwiedzinami w słynnym hotelu Everest View, z którego tarasu przy filiżance herbaty można podziwiać w swej okazałości najwyższą górę świata, jest moim zdaniem, najlepszym sposobem na spędzenie dnia. Pokonanie trasy w bardzo spokojnym tempie zajęło mi 5 godzin, a pokonanie 400 metrów wysokości na pewno pomogło w dobrej aklimatyzacji. Na zakończenie dodam, że jeśli zdarzy się, że będziecie w Namche w sobotę, warto rano zajrzeć na lokalny rynek. Szerpowie z okolicznych wiosek oferują produkty, które może nie do końca są atrakcyjne dla turystów, ale sam w sobie rynek i „zaparkowane” niedaleko jaki są niezłą gratką dla ciekawskich oczu.

Podczas trekkingu w ramach aklilmatyzacji do wiosek Szerpów
Podczas trekkingu w ramach aklilmatyzacji do wiosek Szerpów.
Herbatka w Everest View Hotel
Herbatka w Everest View Hotel z widokiem na... Mt. Everest! 🙂

Praktyczna wskazówka

Wiele osób nie odczuwa w Namche Bazaar żadnych dolegliwości, wywołanych wysokością. Czując się świetnie, rezygnuje z zalecanego dnia aklimatyzacyjnego i nie zostaje tu na drugą noc. Nic bardziej mylnego! Nawet jeśli wasz organizm dziś czuje się dobrze, to bardzo często bez odpowiedniego czasu poświęconego na prawidłową aklimatyzację będzie jutro odczuwać skutki choroby wysokościowej. A dodatkowo, okolice Namche są tak przepiękne, że naprawdę szkoda stąd już po jednej nocy uciekać.

Druga noc w Namche Bazaar

Druga noc w Alpine Lodge. Po co zmieniać, jak jest dobrze? I kto chciałby pakować znów plecak?

Widok z Alpine Lodge w Namche Bazaar
Widok z Alpine Lodge w Namche Bazaar zapiera dech w piersiach!

DZIEŃ 4. Namche Bazaar > Tengboche 3860 m (9 km)

Nie śpiesząc się nigdzie, bo przecież jestem na wakacjach, a pogoda dopisuje, po pysznym śniadaniu w promieniach porannego słońca z fantastycznym widokiem na Namche, dopiero po godzinie 9 wyruszyłam w drogę. Pierwsza część treku do Phunki Thenga, gdzie warto wzmocnić siły i zatrzymać się na lunch, jest niezwykle przyjemna (ok. 3 godziny). Trasa prowadzi po płaskim terenie, co w Nepalu zdarza się rzadko, a widoki na Ama Dablam (6812 m), Everest (8848 m) i Lhotse (8516 m) zapierają dech w piersiach.

Trasa do Phunki Thenga jest przyjemna.
Trasa do Phunki Thenga jest przyjemna.

Odcinek od Phunki Thenga położonego na wysokości 3250 metrów do Tengboche jest bardziej wymagający. Pokonanie 600 metrów wysokości zajęło mi 2 godziny!

Tragarze na trasie do bazy pod Everestem.
Podczas trekkingu do bazy pod Everestem spotkacie wielu tragarzy noszących ciężkie ładunki.
Trekking do bazy pod Everestem - tragarze i niezwykłe ładunki
Tutaj na przykład na plecach przenoszone są... drzwi.

Tengboche nie jest nawet wioską, a jedynie skupiskiem kilku hoteli wybudowanych wokół bardzo ważnego, zarówno dla lokalnych mieszkańców, jak i wspinaczy planujących zdobyć szczyt Everestu, buddyjskiego klasztoru, któremu koniecznie przyjrzyjcie się z bliska. O godzinie 6 rano i 15 po południu odbywają się tu ceremonie „puja”, organizowane przez mnichów, które otwarte są również dla turystów – z zastrzeżeniem, że nie można robić zdjęć.  Nie udało mi się wstać wystarczająco wcześnie, by uczestniczyć w tej ceremonii, ale spędzając czas, siedząc przy klasztorze ze zniewalającym widokiem na ośnieżone szczyty: Tawache, Everest, Nuptse, Lhotse, Ama Dablam, i Thamserku, czułam się, jakbym obcowała z bogami. A to wszystko w zupełnej ciszy i samotności, gdyż wszyscy trekkerzy bardzo szybko popędzili w swoje strony. Ważne jest nie śpieszyć się w górach, właśnie dla takich magicznych momentów.

Klasztor w Tengboche
Urzekający widok z klasztoru w Tengboche - ośnieżone szczyty Tawache, Everest, Nuptse, Lhotse, Ama Dablam i Thamserku.

Praktyczna wskazówka

Jeśli w Tengboche żaden z hoteli nie przypadnie wam do gustu, możecie kontynuować trek przez około 20 minut do Deboche, gdzie znajduje się kilka dobrych opcji noclegowych. W wysokim sezonie trekkingowym może się podobno zdarzyć, że w Tengboche nie będzie wolnych miejsc.

Miejsce na nocleg w Tengboche

Popularny w Tengboche Himalayan Hotel ma dużą jadalnię i fantastyczne pierożki momo z tuńczykiem, które podawane są z przepysznym sosem pomidorowym. Choćby dla nich warto tu zajrzeć.

Himalayan Hotel w Tengboche
To nie koniec kolacji w Hotelu Himalayan w Tengboche. Został mi jeszcze jeden momo. 🙂

Tengboche > Pangboche 4000 m (4 km)

Dziś zapowiada się krótki dzień wędrówki. Większość osób idzie dalej do Pheriche albo Dingboche, ale ja zdecydowałam się zatrzymać na noc w Pangboche, by następnego dnia wyruszyć w stronę bazy pod Ama Dablam, która jest tak piękną górą, że chyba jest moją ulubioną.

Trekking od bazy pod Everestem - Ama Dablam i stupa
Trekking od bazy pod Everestem - niesamowity wierzchołek Ama Dablam i buddyjska stupa

Pokonanie tej przyjemnej i łatwej trasy zajęło mi, nigdzie się jak zwykle nie śpiesząc, 3 godziny. Chyba jednak wysokość zaczęła mi dawać o sobie znać, gdyż do Pangboche dotarłam niespodziewanie bardzo zmęczona.

Praktyczna wskazówka

W celu jak najlepszego wykorzystania reszty dnia polecam się wybrać do Upper Pangboche, by móc pochodzić po zabytkowej części wioski, w której dawno temu zatrzymał się czas. Jej główną atrakcją jest XVII-wieczny klasztor, który słynie nie tylko z tego, że jest najstarszym klasztorem w rejonie Khumbu, ale także jest miejscem, w którym przechowywana jest czaszka yeti! Niestety, nie było mi dane ujrzeć tego niezwykłego reliktu na własne oczy, gdyż klasztor okazał się zamknięty, ale i tak spacer do Upper Pangboche zaliczam do bardzo udanych.

Miejsce na nocleg w Pangboche

Wind Horse Inn – zdecydowałam się na ten hotel z dwóch powodów. Po pierwsze, toaleta znajduje się w środku budynku, a w dodatku bardzo blisko mojego pokoju, co jest niezwykle wygodne, biorąc pod uwagę ilość spożywanych podczas treku płynów i stanowi moje podstawowe kryterium przy wyborze hotelu. Po drugie, przed hotelem stał biały piękny koń, co zazwyczaj nie jest głównym czynnikiem przy wyborze miejsca do spania, no ale jak tu go zignorować i przejść obok?🙂

Wind Horse Inn w Pangboche
Wind Horse Inn w Pangboche.
Pangboche - typowy pokój podczas trekkingu do bazy pod Everestem.
Pangboche - typowy pokój podczas trekkingu.

DZIEŃ 6. Pangboche > Ama Dablam Base Camp 4600 m > Pangboche 4000 m (8 km), II drugi dzień aklimatyzacyjny

Wiele osób narzeka, że trekking do bazy pod Everestem jest zbyt komercyjny, gdyż spotyka się na trasie bardzo licznych turystów, zbyt mało jest wiosek z prawdziwego zdarzenia, a krajobraz pełen jest jedynie hoteli stworzonych dla turystów. Może i to wszystko prawda, ale planując trasę należycie, naprawdę można doświadczyć intymnych momentów i mieć magiczne Himalaje tylko dla siebie.

Trekking do bazy pod Ama Dablam okazał się dla mnie niezwykły. Nie spotkałam po drodze nikogo. Pogoda była cudowna, a widoki niezapomniane. Czego więcej chcieć? Baza pod Ama Dablam była opustoszała, gdyż znalazłam się tam poza sezonem wspinaczkowym. Ogromny płaskowyż, który stanowi bazę pod niewątpliwie najbardziej charakterystycznym szczytem w rejonie Everestu, zrobił na mnie tak wielkie wrażenie, chyba właśnie dlatego, że byłam tam zupełnie sama. W polskim tłumaczeniu nazwa Ama Dablam (6812 m n.p.m.) ze względu na zbliżony do ramion matki kształt oznacza „matkę z naszyjnikiem”. Pokonanie 600 metrów przewyższenia i powrót do Pangboche – świetny sposób na aklimatyzację – zajęło mi 6 godzin i nie było aż tak męczące. Polecam ten trek z całego serca.

Druga noc w Pangboche

Powrót na noc do Wind Horse Inn.

DZIEŃ 7. Pangboche > Dingboche 4410 m (7 km)

Trasa jest łatwa i przyjemna, a jej przejście zajęło mi około 3 godzin. I to nie koniec dobrych wieści – Dingboche okazało się bardziej interesującą i większą wioską, niż początkowo myślałam. Wybór hoteli jest duży, jest tam kilka fajnych miejsc, gdzie można napić się dobrej kawy, a w jednej z tych knajpek codziennie o godzinie 14 wyświetlane są filmy o tematyce górskiej!

Trasa do Dingboche jest całkiem przyjemna - Trekking do bazy pod Everestem
Trasa do Dingboche jest całkiem przyjemna.
Dingboche
Już widać Dingboche!

Jeśli jednak nie macie ochoty na leniuchowanie, znajdziecie tu również inny – bardziej aktywny – rodzaj rozrywki. Zgadnijcie, o czym mowa?! Oczywiście, dla odmiany o trekkingu! 😉  Bardzo popularna 1-godzinna trasa, prowadząca do czortenu Nangkartshang, ozdobionego kolorowymi flagami modlitewnymi, z którego rozpościera się cudowny widok.

Coffee in Dingboche
To co robić? Iść na kawę?
Punkt widokowy nad Dingboche
Czy pójść się przejść? 🙂

A dla tych bardziej ambitnych istnieje możliwość kontynuacji dalszej wspinaczki do punktu widokowego na wysokości 5070 m (około 90 minut), skąd rozpościera się fenomenalna panorama na Ama Dablam, Chukhung i Makalu (8463 m)

Praktyczna wskazówka

Ci, którzy nie planują dojścia do bazy pod Ama Dablam, zazwyczaj nie zatrzymują się na noc w Pangboche i z Tengboche bezpośrednio udają się do Dingboche. W ten sposób długość treku zostaje skrócona o 2 dni. Różnica wysokości pomiędzy Tengboche i Dingboche to ponad 500 metrów, co stanowi więcej niż zalecane w celu prawidłowej aklimatyzacji maksimum. Przyjmuje się, iż nie należy pokonywać więcej niż 400 metrów dziennie po przekroczeniu granicy 3000 m. Zdecydujcie się na ten wariant trasy tylko wtedy, jeśli czujecie się w Tengboche dobrze zaaklimatyzowani i spędziliście przynajmniej 2 noce w Namche. Skutki tak szybkiego wzrostu wysokości mogą okazać się mało przyjemne.

Miejsce na nocleg w Dingboche

MoonLight Lodge – to jest chyba jedyny hotel podczas mojego trekkingu do bazy pod Everestem, z którego nie mam żadnych szczególnych wspomnień. Brak wspomnień jest jednak lepszy niż złe wspomnienia. Cena za dwuosobowy pokój to 500 NPR (~4,5 USD/16PLN). Hotel ten do najgorszych na pewno nie należy, bo para spotkanych na szlaku Holendrów przeniosła się po mojej namowie na drugą noc z innego hotelu do MoonLight Lodge, gdzie byli o wiele bardziej zadowoleni.

DZIEŃ 8. Dingboche > Chukhung 4730 m > Dingboche 4410 m (9 km), III dzień aklimatyzacyjny

Jeśli nie zatrzymaliście się na noc w Pangboche,  by pomóc waszemu organizmowi przyzwyczaić się do wysokości, powinniście zostać na dodatkowy dzień aklimatyzacyjny w Dingboche. Pomimo że leniuchowanie to niezwykle atrakcyjny sposób na spędzenie takiego dnia, nie po to tu przyjechaliście! Warto wybrać się do Chukhung. Jest to prosta i krótka trasa, ale wcale nie było łatwo ją przejść. Na tej wysokości mniejsza ilość tlenu w powietrzu sprawia, że zmęczenie odczuwane jest szybciej. Pewnie też dlatego plecak wydawał się o wiele cięższy.

Czorten Kukuczki na trasie do bazy pod Everestem
Czorten upamiętniający 3 polskich wspinaczy, którzy zginęli podczas próby wejścia na legendarną południową ścianę Lhotse, znajdujący się w drodze do Chukhung.

Praktyczna wskazówka

Wszystko zależy od tego, czy macie wystarczająco sił i czasu, ale jeśli tak, to polecam trasę do Chukhung Ri, którego szczyt wznosi się na niebagatelną wysokość 5550 m. Pomoże wam to w aklimatyzacji, a widoki na Ama Dablam, Island Peak i Makalu są niesamowite!

Nieśmiała Ama Dablam chowa się w chmurach.
Nieśmiała Ama Dablam chowa się w chmurach...
Widok na Ama Dablam z Chukhung Ri
co nie trwa jednak długo.

Trasa w obie strony zajęła mi z Chukhung 4 godziny, choć przyznam, że do zdobycia głównego szczytu zabrakło mi 100 metrów. Końcowy odcinek jest dość wymagający, a że dzień tej wspinaczki przypadł na moje urodziny, więc zamiast zmagać się ze stromym podejściem ciężko dysząc, postanowiłam skierować się na dół, by przy typowej szarlotce Szerpów uczcić kolejny piękny przeżyty rok! A w dodatku z przełęczy pod szczytem widoki są nieziemskie.

Chukhung Ri
Panorama z Chukhung Ri.

Miejsce na nocleg w Chukhung

Po wejściu na Chukhung Ri, możecie wrócić na noc do Dingboche lub zostać na noc w Chukhung. Jeśli zdecydujecie się na pierwszą opcję, to będzie to bardzo długi dzień marszu (ponad 1000 metrów przewyższenia). Jeśli zostaniecie na noc w Chukhung, cenę za dzisiejszy krótszy dzień marszu zapłacicie następnego dnia, który automatycznie się wydłuży. Warto w Chukhung choćby zostać dla spędzenia nocy w Khangri Resort, który okazał się najlepszym do tej pory hotelem na trasie. Czysty i ładny pokój, nieskazitelna toaleta, miękkie dywany na podłodze, słoneczny taras, przyjazna obsługa i miła atmosfera stanowiły niewątpliwe zalety tego hotelu. Gorący prysznic akurat nie działał, bo rury były zamarznięte, ale kto by się tym na wysokości 4730 m przejmował! Na pewno nie ja. 🙂

DZIEŃ 9. Dingboche > Lobuche 4920 m (9 km)

Jest to przepiękny i zarazem ciekawy odcinek trasy. Po przejściu przez Dhugla droga prowadzi przez morenę lodowca Khumbu. Po drodze mija się robiące wielkie wrażenie, przypominające cmentarz, zbiorowisko ozdobionych kolorowymi modlitewnymi flagami czortenów, upamiętniające śmierć wspinaczy w regionie Khumbu. Jest to niezwykłe miejsce, świadczące o tym, jak niebezpieczna jest himalajska wspinaczka.

Czorten Scotta Fischera
Scott Fischer zginął w 1996 roku w katastrofie na Mount Everest, opisanej w bestsellerze Jona Krakauera „Into thin air”.

Praktyczna wskazówka

By wzmocnić siły, warto zatrzymać się w Dughla, położonym na wysokości 4620 m, gdyż jest to ostatnie miejsce przed głównym podejściem do Lobuche. Jeśli odczuwacie jakiekolwiek objawy choroby wysokościowej, dobrym pomysłem jest zostać tu na noc.

Miejsce na nocleg w Lobuche

Zagadka, dlaczego w pokoju jest lustro i wieszak – przedmioty uważane za luksusowe na wysokości 4910 m – została rozwiązana przy płaceniu rachunku za pokój. Eco Himalayan Resort okazał się bardzo drogi. Koszt pokoju wyniósł 1100 NPR (~4,5 USD/35PLN), podczas gdy standardowa cena za pokój na szlaku do bazy pod Everestem to 500 NPR (~4,5 USD/16PLN).

DZIEŃ 10. Lobuche > Gorak Shep 5140 m > EBC 5364 m > Gorak Shep 5140 m (12 km)

Jest to stosunkowo długi dzień wspinaczki, więc warto wyruszyć wcześnie. Jeśli jesteście dobrze zaaklimatyzowani, to trasa do Gorak Shep, pomimo że przebiega na 5 tysiącach metrów, może być bardzo przyjemna, a przynajmniej dla mnie taka była. Pierwsza godzina treku to tak właściwie spacer „po płaskim” w otoczeniu niesamowitego lodowca Khumbu. Trasa prowadzi następnie w górę, ale niezwykłe widoki, a także ekscytująca świadomość, że jesteśmy tak blisko upragnionego celu, z łatwością wynagradzają trud wspinaczki.

Po znalezieniu miejsca noclegowego w Gorak Shep, zostawieniu plecaka i obowiązkowym posiłku pora wyruszyć w dalszą drogę, składającą się z licznych podejść i zejść (około 2,5 – 3 godzin marszu w jedną stronę).

Trekking do bazy pod Everestem - droga do Gorak Shep. Widoki są cudowne!

Wiele osób uważa, że trekking do bazy pod Everestem nie jest warty trudu, gdyż z bazy nie widać szczytu najwyższej góry świata, a jedynie „jakieś tam” żółte namioty. Dla mnie dotarcie do bazy to był pełen niezwykłych emocji cudowny moment, spełnienie jedno z moich podróżniczych marzeń. Przecież śmiali wspinacze wyruszają właśnie stąd, by zmierzyć się z najwyższą górą świata.

Baza pod Everestem i kultowe żółte namioty
Baza pod Everestem i kultowe żółte namioty <3

Praktyczna wskazówka

Niezliczona liczba helikopterów ratunkowych, latających nad moją głową podczas dzisiejszego dnia trekkingu w dolinie Khumbu to wspaniałe świadectwo tego, jak bardzo ważna jest prawidłowa aklimatyzacja i jak poważne mogą okazać się skutki jej braku. Dodatkowe dni spędzone w Namche Bazaar, Pangboche czy Dingboche są niezwykle ważne, by odpowiednio przygotować organizm do wysokości.

Miejsce na nocleg w Gorak Shep

Dla osób zaślepionych miłością do gór, dobrze zaaklimatyzowanych i mających nieduże wymagania co do zakwaterowania w wysokich górach, Buddha Lodge okazać się może całkiem przytulną opcją noclegu w tej mało przyjaznej krainie wiecznych lodów. Większość jednak osób śpi w Gorak Shep źle, skarży się zarówno na zimno, jak i na prymitywne warunki. Na tej wysokości zwłaszcza w nocy oddychanie sprawia trudności, co uniemożliwia sen, a bez porządnego śpiwora może być przeraźliwie zimno. Mi jednak było… gorąco! I gdyby nie ból zęba (ale to już temat na zupełnie nowy artykuł) noc zaliczyłabym do bardzo udanych.

DZIEŃ 11. Gorak Shep > Kala Patthar 5550 m > Lobuche 4920 m (8,5 km)

By przyjrzeć się z bliska najwyższej górze świata, należy wspiąć się na Kala Patthar. Z Gorak Shep trasa na szczyt Kala Pattar zajmuje około 2 godzin. Szlak jest dobrze widoczny. Warto jest wyruszyć wcześnie rano, by zwiększyć szanse na lepszą widoczność, gdyż wtedy niebo jest najczystsze.

way to Kala Pattar
Chcesz zobaczyć Mt.Everest? Kieruj się w tę stronę! 🙂
Gorak Shep w dole podczas wspinaczki do Kala Patthar
Gorak Shep w dole podczas wspinaczki do Kala Patthar.

Everest ma to do siebie, że lubi schować się za chmurką. Wydawało mi się, że jestem świetnie zaaklimatyzowana i w superformie, więc jeśli zostawię plecak w Gorak Shep, to wspinaczka do Kala Pattar okaże się przysłowiową „bułką z masłem”. Nic bardziej mylnego. Podejście jest dość strome, a na tej wysokości każdy krok sprawia wiele trudności. Wlokłam się więc w ślimaczym tempie. Prawie zapomniałam, że trekking powyżej 5000 m to nigdy nie jest przyjemny spacer. Było jednak warto! Widoki okazały się rewelacyjne. 360-stopniowa panorama ośnieżonych szczytów z Everestem (8848 m), Lhotse (8516 m) i Pumori (7161 m) na czele sprawiły, że moje serce zabiło mocniej. Powrót na dół do Gorak Shep jest o wiele łatwiejszy.

Wspinaczka na Kala Patthar jest męcząca, ale jest tego w 100% warta.

Jak daleko uda wam się tego dnia zawędrować, zależy od poziomu waszego zmęczenia. Nie radzę spędzać drugiej nocy w Gorak Shep, więc warto dotrzeć choćby do Lobuche. Niektórym udaje się zejść do Pheriche albo nawet Pangboche, ale ja byłam za bardzo na to zmęczona. W każdym razie, zejście na dół do Lukli nie musi odbywać wedle ściśle określonych reguł aklimatyzacyjnych, więc to, gdzie zatrzymacie się na nocleg, zależy tylko od was. Pokonanie 7-kilometrowej trasy z Lobuche do Pheriche sprawi, że zejście do Lukli będzie wykonalne w 3, a nie 4 dni.

Praktyczna wskazówka

Niektóre osoby jeszcze przed świtem wyruszają w kierunku Kala Patthar, by podziwiać Everest w promieniach wschodzącego słońca. Jeśli zdecydujecie się na takie rozwiązanie, pamiętajcie, że będzie bardzo zimno i wietrznie. Ciepłe rękawice, porządna puchowa kurtka i dobre buty to konieczność! Ja wyruszyłam z Gorak Shep dopiero około 7 rano, gdyż nie przepadam za wspinaczką w ciemnościach i wstawaniem w środku nocy. Także o tej porze było bardzo zimno, więc nie chcę nawet myśleć, jak zimno jest przed świtem!

Miejsce na nocleg w Lobuche

Oxygen Altitude jest lepszą opcją w Lobuche niż Eco Himalayan Resort, w którym spałam wcześniej. Duży i ładny pokój z pięknym widokiem kosztował 700 NPR (~6USD/23PLN).

Lobuche - widok z okna - trekking do bazy pod Everestem
Widok z okna w Lobuche za milion dolarów kosztował mnie jedynie 6 dolków 🙂

DZIEŃ 12. Lobuche via Pheriche > Deboche 3820 m (16 km)

By z Lobuche nie wracać tą samą drogą, którą idzie się w górę, najlepiej jest wybrać nieco krótszą trasę przez Pheriche. Wioska ta jest mniej słoneczna i bardziej wietrzna niż Dingboche, które uważane jest przez to za przyjemniejsze miejsce na nocleg. 

Sporo hoteli, które ucierpiały w czasie trzęsienia ziemi w 2015 roku, jest już, na szczęście, odbudowanych. W Pheriche znajduje się charakterystyczna rzeźba w kształcie stożka – Everest Memorial Sculpture – upamiętniająca nazwiska wspinaczy, którzy zginęli w drodze na szczyt Everestu. Schodząc na dół poniżej 4000 metrów, szybko zauważycie zmieniający się drastycznie zarówno krajobraz, jak i klimat. To już nie tylko śnieg, lód, żwir i kamienie. Jest cieplej, bardziej zielono i pojawia się trochę życia.

Po 7 godzinach marszu dotarłam do Deboche. Co ciekawe, starczyło mi nawet sił na przyjrzenie się z bliska żeńskiemu klasztorowi, położonemu niedaleko szlaku. Jeśli poprzedniego dnia spaliście w Pheriche, to dziś może nawet dotrzecie do Namche.

Praktyczna wskazówka

Jeśli potrzebujecie pomocy lekarskiej, w Pheriche znajduje się punkt pomocy medycznej, nazywany czasem „na wyrost” szpitalem. Głównymi pacjentami tej prowadzonej przez Himalayan Rescue Association kliniki są, oczywiście, osoby cierpiące na objawy choroby wysokościowej. Ale nie tylko. Ja zgłosiłam się z bólem zęba, którego natychmiastowe wyrwanie zaproponował mi sympatyczny lekarz – wolontariusz Amerykanin. Grzecznie odmawiając, po zakupie mocnych środków przeciwbólowych ruszyłam na dół.

Ból zęba na trasie do bazy pod Everestem
Ból zęba rósł, a twarz puchła. To jest całkiem dobra fotka, było dużo gorzej.

Miejsce na nocleg w Deboche

Na wstępie znowu zaznaczę, że wybór noclegu zależy od tego, gdzie was „nogi poniosą”. Wydaje mi się, że fajnie zatrzymać się w innych wioskach niż te, w których spaliście, idąc w górę. Zdecydowałam się na Deboche, a dokładnie bardzo przyjemny i godny polecenia Rivendell Lodge. Cena pokoju z prywatną łazienką to zawrotna suma 3000 NPR (~25USD/100PLN)! Na szczęście, pokoje z łazienką na zewnątrz mają normalną cenę 500 NPR (~4,5USD/16PLN). Hotel ten jest popularny wśród większych grup.

DZIEŃ 13. Deboche > Namche Bazaar 3440 m (10 km)

Pomimo że jest to ta sama droga, którą szłam do góry, wcale mi to nie przeszkadza. Wręcz odwrotnie, fajnie jest wrócić po zwycięskim zdobyciu bazy pod Everestem i Kala Patthar w „znane kąty”. Droga, oprócz dwóch podejść – do Tengboche i po przejściu przez Phunki Thenga – prowadzi w dół, co także zmienia postać rzeczy. Wydaje mi się, że jeśli macie na to ochotę i czas, fajnie zatrzymać się na noc w tętniącym życiem, jak na himalajskie warunki, Namche Bazaar. Dzięki temu będziecie mieć okazję zajrzeć do któregoś z klimatycznych barów, by uczcić „czymś mocniejszym” wasz udany trek, bo przecież schodząc w dół, nie trzeba się już martwić o aklimatyzację!

Namche Bazaar - powrót do cywilizacji.
Namche Bazaar - powrót do cywilizacji.
U dentysty w Himalajach
U dentysty w Himalajach.

Miejsce na nocleg w Namche Bazaar

Khumbu Lodge to chyba zarówno najbardziej znany, jak i najstarszy hotel w Namche Bazaar. Ze zwykłych pokoi (hotel ma w ofercie również bardziej luksusowe opcje) może i nie ma pięknych widoków, ale jest za to dobrze działający gorący prysznic na korytarzu i bardzo przyjazna atmosfera w jadalni, co w drodze powrotnej z treku jest chyba najważniejsze. Hotel ten stanowi swego rodzaju instytucję, gdyż spały w nim sławne osobistości, a także wspinacze, których tragiczne losy opisane są w niezwykłej książce Jona Krakauera „Into the Thin Air”.

DZIEŃ 14. Namche Bazaar > Lukla 2840 m (18 km)

Niesamowite jest, jak ciężko było się do Namche Bazaar wspiąć, w porównaniu do tego, jak łatwo jest pokonać tę samą trasę, idąc w dół. Po drodze warto się zatrzymać w bardzo ładnie urządzonej restauracji w Mt.Kailash Lodge w Monjo na pyszne i bardzo świeże pierożki momo. Zwłaszcza że droga z Monjo do Lukli jest długa, a kilka podejść, o których istnieniu zupełnie zapomniałam, sprawia, że ostatni dzień treku wcale do łatwych nie należy.

W drodze do Lukli - trekking do bazy pod Everestem
Malownicze młyny modlitewne w drodze do Lukli. Po kilku dniach spędzonych w otoczeniu skał, śniegu i lodu, kolory wydają się jeszcze żywsze!

Praktyczna wskazówka

Tak jak w przypadku lotu do Lukli, również w drodze powrotnej najlepiej jest zarezerwować bilet na jak najwcześniejszy lot, gdyż pogoda często się później psuje. Jeśli bezpośrednio po treku wracacie do kraju, uwzględnijcie w planach ryzyko odwołania lotu. Może się zdarzyć, że przez kilka dni wszystkie loty będą z Lukli odwołane, więc nie rezerwujcie lotu z Lukli dzień przed lotem do Polski, tylko zachowajcie bezpieczny odstęp czasowy. Lot możecie zarezerwować zarówno przez Internet, jak i przez jedną z agencji w Katmandu, gdzie czasami bilety są nawet tańsze. Jeśli wasz trek skończy się wcześniej albo przedłuży, zmiana dnia wylotu nie stanowi zazwyczaj problemu. Możecie też, tak jak ja, kupno biletu zostawić na ostatnią chwilę po dotarciu do Lukli.

Miejsce na nocleg w Lukla

Sunrise Hotel – pokój za ładnie nie pachniał, a jadalnia była ciemna. Pomimo że atmosfera w hotelu nie przypadła mi do gustu, zdecydowałam się na nocleg w tym miejscu z innego powodu. Właściciel hotelu ma swego rodzaju znajomości i nawet jeśli do Lukli dotrzesz późną porą, on jest w stanie zapewnić bilet na poranny lot do Katmandu. Przynajmniej tak stało się w moim przypadku. Transakcja przeprowadzona została na lotnisku w gotówce, czułam się trochę jak w gangsterskim filmie. Cena biletu była taka sama jak w Internecie.

DZIEŃ 15. Lukla 2,840m > Kathmandu

Lotnisko w Lukli o poranku
Lotnisko w Lukli o poranku. W oczekiwaniu na lot powrotny do Katmandu.

Jesteście gotowi na trekking do bazy pod Everestem? Mam nadzieję, że tak i że ten wpis pomoże w planowaniu. Po napisaniu tego artykułu ja jestem bardziej niż gotowa, by wrócić do magicznych Himalajów. Trekking do bazy pod Everestem i pod Ama Dablam, a także do Chukhung Ri i Kala Patthar nie jest wcale taki łatwy. Jest zimno, na dużej wysokości trudno się oddycha, nie wspominając o noszeniu plecaka. Widoki są jednak niesamowite. Będąc w samym sercu niesamowitych gór, czułam się wolna, obecna i szczęśliwa. Wszystkie trudy są tego warte. Gdybym mogła,od razu teleportowałabym się z mojej przytulnej sofy do lodowatego regionu Khumbu.

Dodaj komentarz