Wyruszyliśmy o 10:15 w stronę góry Jinba, co według znaku powinno nam zająć 5 godzin. Chociaż szlak obejmował kilka podejść i zejść aż do góry Shiroyama, był łatwy, ponieważ wędrowaliśmy głównie po drewnianych schodkach. Po godzinie dotarliśmy na górę Shiroyama, robiąc po drodze krótką przerwę na onigiri.
Na szczycie góry znajdują się dwie knajpki, oferujące jedzenie i napoje, a także mnóstwo drewnianych stołów i ław. Popijając kawę (podawaną nie w plastikowym czy papierowym kubku, a w prawdziwym kubku – alleluja! co w Japonii zdarza się rzadko) przez około pół godziny obserwowaliśmy japońskich turystów. Zawsze jestem pod wrażeniem liczby starszych turystów w Japonii, uprawiających trekking w grupach lub samotnie.
Mam nadzieję, że pewnego dnia nauczę się japońskiego na tyle, by móc porozmawiać z tymi samotnymi wędrowcami; muszą mieć fascynujące historie do opowiedzenia. Wiele osób gotowało własne posiłki, nie tylko popularny w azji Cup Noodles czyli makaron w kubku, ale również kiełbaski i zupy. Panowała świąteczna atmosfera, my (i kilku wyglądających na bardzo wiekowych Japończyków) popijaliśmy kawę, a nie alkohol.